Proponowane ugody nie są spotkaniem w połowie drogi. Spraw frankowicze kontra banki będzie teraz coraz więcej. Czas oczekiwania na wyrok zależy od tempa działania sądu, ale nie musi wydłużyć się do ponad trzech lat, bo ujednoliceniu ulega orzecznictwo.
Aktualne propozycje banków, to przeliczenie kredytu frankowego, tak jakby od początku był kredytem złotówkowym oprocentowanym WIBOR. Zależnie od tego, jak kształtowały się różnice w wysokości raty tych kredytów i jak długo kredytobiorca spłacał kredyt z niższym kursem franka, może się nawet okazać, że w niektórych przypadkach rata kredytu wzrośnie.
– Przez wiele lat ugody dla frankowiczów były pojawiająca się ideą niczym mityczny jednorożec, a banki powtarzały, że skoro ma ruszyć jakiś program, to warto poczekać zamiast zgłaszać pozew sądowy. Teraz możemy rozmawiać wreszcie o konkretach. W ramach ugody kredyt jest przekształcany jakby od początku był kredytem złotowym, oprocentowanym stawką WIBOR. Z takiego przekształcenia mogą wynikać różne skutki – mówi w rozmowie z MarketNews24 Dawid Woźniak, adwokat z kancelarii CDZ Chajec i Wspólnicy. – Z perspektywy tego, co frankowicze mogą uzyskać w sądzie nie powiedziałbym, że jest to spotkanie w połowie drogi. To tylko 15-20% tego co można uzyskać, a w przypadku niektórych kredytów efektem może nawet okazać się podwyżka raty.
Najczęściej raty po ugodzie są wprawdzie najczęściej niższe, ale nie są tak niskie jak w przypadku odfrankowienia kredytu w drodze procesu sądowego. I to jest jedna z przyczyn, że większość kredytobiorców nie decyduje się na ugody, a to oznacza, że już rosnąca liczba nowych procesów sądowych będzie się nadal dynamicznie zwiększać.
Jak wygląda rozprawa w sprawach frankowych? Na ten moment zaczynamy zmierzać do modelu, w którym w sprawie frankowej odbywa się jedna merytoryczna rozprawa, na której przesłuchiwany jest kredytobiorca celem weryfikacji statusu konsumenta. I chodzi o ustalenie czy kredyt był przeznaczony rzeczywiście na cele konsumenckie (mieszkaniowe). W orzeczeniach pojawiają się też realizacja wymogu, aby sąd pouczył frankowicza o skutkach unieważnienia umowy.
Do specjalnie utworzonego w kwietniu 2021 r. przy jednym z warszawskich sadów tzw. wydziału frankowego trafiło już 18 tys. spraw, jednak po części są to sprawy przeniesione z innych wydziałów. Jeden sędzia tego wydziału może wydawać kilkadziesiąt wyroków miesięcznie, a przybywa coraz więcej pozwów od frankowiczów. Stąd obawy, że procesy trwać będą przez wiele lat, ale tak być nie musi.
– Orzekanie może ulec przyspieszeniu dzięki temu, że sądy coraz częściej prowadzą rozprawy w formule wideokonferencji i korzystają z możliwości przeprowadzania „przesłuchań” na piśmie – wyjaśnia Dawid Woźniak. – Ujednolicenie orzecznictwa też może sprawić, że sprawy frankowiczów będą szybciej rozpatrywane.
Czy dla kredytobiorców złotowych wynikają jakieś wnioski z tego, co frankowicze wywalczyli w sądach? Wystarczy porównać zakres informacji przedstawiany przez bank kredytobiorcy 15 lat temu i dziś – wygląda to zupełnie inaczej. Frankowicze zmienili sądy w Polsce, przeorali świadomość sędziów wydziałów cywilnych i nauczyli ich prawa europejskiego. Przepisy, które od lat chronią obywateli krajów zachodnioeuropejskich po walce frankowiczów zaczęły faktycznie chronić Polaków w praktycznie tym samym zakresie.
Źródło: www.MarketNews24.pl
Leave a Reply