Decyzją NFZ z początkiem maja br. ma wejść w życie nowa wycena świadczenia wentylacji mechanicznej w warunkach domowych, z której korzysta w Polsce ok. 9 tys. pacjentów. Zamiast waloryzacji o inflację czy rosnące koszty płac Fundusz zdecydował się obniżyć wycenę o kilkadziesiąt procent. – Jeśli te taryfy zostaną wprowadzone, praktycznie tracimy możliwość finansowania tych świadczeń. Nie będziemy mogli zapłacić za personel, sprzęt jednorazowy czy kupić nowego sprzętu – podkreśla Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej. Jak wskazuje, może to oznaczać, że już w maju do szpitali trafi nawet kilka tysięcy pacjentów, którzy nie będą mogli dłużej korzystać z respiratorów w domu. Związek wciąż jednak liczy na możliwość dialogu z NFZ i resortem zdrowia.
– Ministerstwo Zdrowia wraz z Narodowym Funduszem Zdrowia opracowały nowe stawki wentylacji i zamierzają je wprowadzić z dniem 1 maja br. Dla nas i naszych pacjentów to niesie ryzyko ograniczenia dostępu do tych świadczeń, a tak naprawdę chyba można już w 100 proc. powiedzieć, że likwiduje to świadczenie – mówi agencji Newseria Biznes lek. med. Robert Suchanke.
Wentylacja mechaniczna w warunkach domowych to świadczenie, z którego aktualnie korzysta w Polsce ok. 9 tys. osób, głównie starszych i chorych na POChP, czyli przewlekłą, obturacyjną chorobę płuc. Dzięki temu, że mogą korzystać z respiratora w domu, nie wymagają hospitalizacji. Większość z nich od 1 maja br. może jednak stracić do niego dostęp. Ma to związek z obwieszczeniem prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), który zarekomendował obniżenie wyceny tego świadczenia o 16–62 proc. (w zależności od grupy pacjentów) w stosunku do aktualnie obowiązujących.
– Poprzednia wycena została przeprowadzona w 2016 roku, Od tego czasu minęło siedem lat i w tym czasie stawek nie waloryzowano, mimo że mamy bez mała dwucyfrową inflację i galopujący wzrost płac personelu medycznego, na co wpływa pandemia COVID-19 i niedostatki kadrowe – mówi prezes OZŚWM.
NFZ i resort zdrowia zamiast waloryzować i urealnić wycenę tego świadczenia m.in. o rosnące koszty pracy, inflację i coraz droższy sprzęt medyczny, zdecydowały się zrobić wręcz odwrotnie i stawki obniżyć.
– Jesteśmy zobowiązani zatrudniać do opieki nad pacjentami wykwalifikowany personel: lekarzy anestezjologów, pulmonologów, pielęgniarki z kursem albo specjalizacją z anestezjologii, a to niesie za sobą podwyższenie kosztów. Kupujemy też sprzęt. Polska nie produkuje respiratorów, więc musimy je importować, a przez rosnący kurs euro jest to coraz droższe. Te stawki zaproponowane przez ministerstwo i NFZ spowodują, że w żaden sposób nie będziemy w stanie tego zbilansować – podkreśla Robert Suchanke. – Jeśli te taryfy zostaną wprowadzone, praktycznie tracimy możliwość finansowania tych świadczeń.
– Obniżenie taryf o ponad 60 proc. dla pacjentów nieinwazyjnych, wentylowanych do ośmiu godzin, jest przy obecnej inflacji i wzroście kosztów personelu absolutnie poniżej progu opłacalności. To nie jest kwestia regulacji naszego zysku, to stawia to świadczenie zupełnie poza jakimkolwiek rachunkiem ekonomicznym – dodaje Marcin Warzecha, sekretarz zarządu Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej.
Mimo negatywnych głosów środowiska medycznego 25 lutego br. ukazał się projekt zarządzenia prezesa NFZ, który zapowiada wejście w życie nowych stawek wentylacji mechanicznej już z początkiem maja. Świadczeniodawcy podkreślają, że tak radykalne obniżki wyceny będą skutkować realną groźbą utraty płynności finansowej i koniecznością zamknięcia działalności w tym obszarze świadczeń. To zaś oznacza, że pacjenci wentylowani nieinwazyjnie, którzy dziś korzystają ze wspomagania oddechu respiratorem w warunkach domowych, będą musieli wrócić do szpitali.
– Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żebyśmy mogli kilka tysięcy pacjentów odesłać do szpitali. To jest w praktyce nierealne, szpitale nie mają tylu miejsc i możliwości zapewnienia takiej opieki pacjentom – podkreśla Robert Suchanke.
Lekarze wskazują też, że NFZ paradoksalnie nic nie zaoszczędzi na obniżce wyceny świadczenia wentylacji mechanicznej, bo przeniesienie pacjentów do szpitali będzie dużo droższe dla całego systemu ochrony zdrowia. Hospitalizacja jest bowiem jego najdroższym elementem, a na dodatek wywołuje u pacjenta dużo większy stres niż świadczenie wykonywane w warunkach domowych.
– Do tej pory nikt nie spotkał się z nami jako świadczeniodawcami. 11 marca mamy umówione spotkanie w Ministerstwie Zdrowia. Bardzo liczymy, że się odbędzie i że uda nam się przedstawić nasze stanowisko i propozycje rozwiązania tego problemu – dodaje Marcin Warzecha.
Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej wskazuje, że przede wszystkim propozycja wyceny AOTMiT została oparta na nierzetelnych podstawach. Nie uwzględnia też analizy danych kosztowych pozyskanych od świadczeniodawców. Dlatego związek zlecił opracowanie własnej wyceny – na podstawie tych samych danych, które dostarczył wcześniej na prośbę AOTMiT. W obu dokumentach pojawiły się ogromne rozbieżności, które jednak nadal nie skłoniły do dyskusji instytucji rządowych.
– My zrobiliśmy bardzo dużo, z pomocą firmy zewnętrznej opracowaliśmy własną taryfę, która wykazała, że dane, które AOTMiT od nas pozyskiwał, nie zostały sumiennie wykorzystane. Agencja poszła na skróty, wykorzystując dane szpitalne, jeśli chodzi o zarobki, gratyfikacje lekarzy i pielęgniarek. Od listopada ub.r. staramy się naprawdę dążyć do dialogu najpierw z AOTMiT-em, potem z NFZ-em, a w tej chwili piłka jest po stronie Ministerstwa Zdrowia, bo tylko ono może zatrzymać ten proces. Mamy potwierdzoną wizytę 11 marca br., ale jej potwierdzenie odbyło się po ogłoszeniu komunikatu, że nowe taryfy wchodzą w życie. Tak więc jesteśmy postawieni pod ścianą. Na pewno nie będziemy przyjmować nowych pacjentów i będziemy musieli mocno się zastanowić, co zrobić z tymi, których już mamy pod opieką – mówi prezes OZŚWM.
Źródło: NEWSERIA
Leave a Reply