Płynność finansowa to bezwzględny warunek dobrze prosperującego interesu, dlatego przedsiębiorcy nieustannie szukają nowych sposobów na jej utrzymanie. Nowinką branżową w ostatnim czasie jest faktoring, a w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw – mikrofaktoring. Czy na pewno metoda polegająca na sprzedaży nieprzeterminowanych faktur firmom faktoringowym to dobry sposób na zachowanie płynności finansowej? O cieniach tej usługi mówi Mateusz Jakóbiak, ekonomista i członek zarządu firmy windykacyjnej Vindicat.
Faktoring, a mikrofaktoring
Faktoring polega na sprzedawaniu przez przedsiębiorców faktur, których termin spłaty wciąż trwa. Z tego rozwiązania wg danych Polskiego Związku Faktorów obecnie korzysta już 8 tys. klientów, a w 2017 roku wartość sprzedanych w ten sposób wierzytelności osiągnęła prawie 176 mld zł[i]. Kupującymi są banki lub coraz częściej – wyspecjalizowane firmy faktoringowe. Mikrofaktoring to taka sama usługa, uszyta jednak na miarę małych i średnich przedsiębiorstw. Przyjmuje się, że są to usługi finansowe kierowane do małych firm na polskim rynku, których obrót roczny wynosi mniej niż 1 mln zł rocznie. – Ze względu na specyfikę mniejszych firm mikrofaktoring ma mniej obostrzeń, np. nie uwzględnia minimalnej ilość odbiorców czy nie wyłącza ze swoich usług żadnej z branż – mówi Mateusz Jakóbiak.
Mikrofaktoring, czyli jak szybko załatać dziurę finansową
Sytuacja, w której przedsiębiorcy prowadzącemu średnią lub małą firmę brakuje nagle środków finansowych do zaspokojenia jej bieżących potrzeb jest niewygodna, ale niestety bardzo częsta. W takich okolicznościach rozwiązaniem wydaje się właśnie mikrofaktoring. – Często spotykam się z przeświadczeniem, że faktoring to to samo, co windykacja. To nieprawda, a różnica jest prosta – faktoring dotyczy faktur, które wciąż mają termin spłaty, a windykacja – tylko faktur już przeterminowanych. Jeśli chodzi o sam proces mikrofaktoringu to schemat zakłada szybkie przelanie przez faktora, czyli firmę odkupującą fakturę, jej pomniejszonej o prowizję wartości na rzecz faktoranta. W ten sposób przedsiębiorca ma pieniądze od razu po wystawieniu rachunku swojemu kontrahentowi i może je dalej inwestować – tłumaczy Mateusz Jakóbiak. Rozwiązanie wydaje się banalne i bardzo przydatne, ale jednak niepozbawione wad i ryzyka.
Gdy kontrahent nie zapłaci
Ryzyko wiąże się przede wszystkim z tym, co będzie, jeśli pieniądze za fakturę jednak nie wpłyną w określonym terminie. Wtedy nasz kontrahent staje się naszym dłużnikiem, ale i my automatycznie stajemy się dłużnikami wobec faktora. Na tę prawidłowość zwrócił już uwagę Szymon Ostrowski, autor bloga biznesnaostro.pl, który przeanalizował krok po kroku ofertę mikrofaktoringową Finiaty – europejskiego lidera tej branży, działającego w Polsce.[ii] – Jeśli faktor nie otrzyma od naszego kontrahenta należności na czas to odpowiedzialność za ten dług spoczywa na nas. Jeśli do tego wydaliśmy już pieniądze uzyskanie z mikrofaktoringu to powstaje poważny problem finansowy – skąd wziąć środki na zaspokojenie wierzytelności powstałej u faktora. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy sprzedaliśmy wiele faktur, z których część nie została spłacona w terminie. W ten sposób łatwo wpędzić się w zupełnie nieprzewidziane zadłużenie, które jest dodatkowym obciążeniem dla budżetu firmy. Dodatkowo, im dłużej będzie trwać odzyskanie należności od kontrahenta, tym bardziej dług u faktora będzie rósł – mówi Jakóbiak. Co prawda firmy faktoringowe zwykle pozwalają na odroczenie spłaty, ale wiąże się to z naliczaniem kolejnych odsetek. – W ten sposób spirala długu nakręca się i zamiast sobie pomóc – wpędzamy firmę w jeszcze większe kłopoty finansowe – dodaje Mateusz Jakóbiak.
Prewencja przede wszystkim
Zasada, że lepiej zapobiegać niż leczyć ma zastosowanie także w finansach firmowych. Warto więc zabezpieczyć swoje płatności np. za pomocą pieczęci prewencyjnej. – Pieczęć prewencyjna polega na umieszczeniu znaku na fakturze, który poinformuje kontrahenta, że w przypadku braku uiszczenia zapłaty w terminie faktura od razu przekazywana zostanie do profesjonalnej firmy windykacyjnej. Taka informacja wpływa motywująco na kontrahenta, który będzie starał się zrobić wszystko, by uregulować płatność na czas, a to zdecydowanie zadziała pozytywnie na płynność finansową naszej firmy – tłumaczy Jakóbiak. Uzyskanie pieczęci prewencyjnej na swojej fakturze nie jest dziś żadnym problemem i można to uzyskać nie ruszając się sprzed komputera.
Odpowiedzialne zarządzanie fakturami
Z punktu widzenia ekonomicznego bardziej opłacalne dla przedsiębiorcy jest odpowiedzialne zarządzanie fakturami, niż korzystanie z mikrofaktoringu, który w gruncie rzeczy jest po prostu kredytem, w dodatku dość wysoko oprocentowanym. – Korzystniejszym rozwiązaniem jest sprawne zarządzanie fakturami np. za pomocą windykacji online. Platforma Vindicat.pl, którą dedykujemy przede wszystkim małym i średnim przedsiębiorcom, oferuje szereg możliwości, zarówno z grupy windykacji miękkiej, jak i twardej, dzięki którym odzyskiwanie należności z niezapłaconych faktur jest bardzo skutecznie, przy stosunkowo niewielkich kosztach. Najważniejsze jednak jest to, że przy okazji windykacji online nie wpędzamy naszej firmy w dodatkowe zadłużenie – mówi Mateusz Jakóbiak.
Finanse firmy to niełatwa sprawa, a w interesie każdego przedsiębiorcy jest świadome korzystanie z proponowanych przez różne podmioty możliwości. Warto więc zdawać sobie sprawę także, a może przede wszystkim, z zagrożeń płynących z popularnego mikrofaktoringu.
[i] http://faktoring.pl/faktoring-w-polsce/
[ii] https://biznesnaostro.pl/48-proc-kosztow-rocznie-a-chetnych-brakuje-dlaczego-przeswietlam-mikrofaktoring-finiata/
dostarczył InfoWire.pl
1 Comment
Gord
7 maja 2018 at 17:55Mikro też czasem jest dobrym pomysłem, tylko trzeba dobrze znać swoją sytuację